Wczoraj, krótko przed snem, popłynęło z moich oczu kilka łez. Mam ciągle dylemat, czy zaryzykować i skontaktować się z jedną firmą, w której kiedyś pracowałam, 3 miesiące, ale jednak. Ale jak pomyślę o ilości ludzi, głównie kobiet, które tam pracują i o tym, że nigdy mnie tak samo źle przyjąć, jak w mojej nowej pracy, która straciłam miesiąc temu z powodu koronawirusa, to robi mi się źle i zaczynam wchodzić w ten tunel, w którym wewnętrzny głos mówi mi,.że.jestem do niczego, że się nie nadaję, przypomina mi, jak w przedszkolu głupi Przemek wyciągnął...
Od rana miałam jakieś huśtawki nastrojów, popłakiwałam, denerwowałam się, śmiałam. Mam taki natłok myśli, ze aż nie wiem, co chciałabym tu teraz napisać... T. poszedł do kolegi z pracy, ja wolałam zostać w domu. W zasadzie nie wolałam, ale ogarnął mnie strach, gdy mi to zaproponował. Dlaczego? Bo zawsze czuję wstyd i zażenowanie, gdy jestem bez pracy i poznaję kogoś nowego... Bo nie jestem pewna siebie, ciągle myślę o tym, że jestem niewystarczająca, nudna, że źle wyglądam i robię złe pierwsze wrażenie. Dociera do mnie, że skoro się tak izoluję, to...
Zawsze po powrocie z rodzinnego domu jestem rozbita, czasami uronię kilka łez i czuję tęsknotę i pustkę, jest mi też przykro i samotnie. To przecież tak niedaleko, bo jakieś 15-20 kilometrów,a jednak czuję się jak w innym świecie. Brakuje mi wsi, zieleni, spokoju, prywatności, przestrzeni. Marzę o własnym domku z ogródkiem, najchętniej blisko rodziców, by móc im pomóc na stare lata. W tej chwili te marzenia są totalnie...
Obudziłam się przed chwilą. Znów druga połowa łóżka jest pusta. T. tradycyjnje wrócił wczoraj od ojca wstawiony. Totalnie mnie to nie zdziwiło, kolejny raz zawiodło. On też był zawiedziony stanem swojego rodzinnego domu, do którego po śmierci matki doprowadzili ojciec i siostra, dwoje dorosłych ludzi z mózgami dzieci. Tradycyjnie usiadł przed komputerem i otworzył piwko. Mimo prośby, by nie siedział za długo i przyszedł spać do łóżka i tak wiedziałam, że tego nie zrobi, mimo jego obietnic. Usypia na biurku ze słuchawkami na uszach lub na kanapie. Odkąd tu...
Trafiłam na tę stronę kiedyś zupełnie przypadkiem, nigdy jej nie czytałam, ale dziś poczułam impuls do stworzenia własnego profilu. Pamiętniki pisałam z przerwami,o 11 roku życia, skończyłam gdzieś koło 25, niedługo stuknie mi 30tka. Założonych i porzuconych blogów też było kilka. Nie jestem jakąś pisarką, po prostu muszę przelewać swoje myśli "na papier", bo inaczej nie umiem dojść do ładu. A może nigdy do ładu tak naprawdę nie dochodziłam, tylko zwyczajnie bazgrałam bez sensu w tych zeszytach? Wiem tylko w tej chwili, że jeśli czuję w sobie jakiś...