Wdzięczność
Wiele dobrego mnie spotkało w tym roku.
Udało mi się zmienić pracę, której nienawidziłam na taką, którą lubię. Odszedł mi wielki stres. Zaczęłam interesować się rzeczami, które nie interesowały mnie wcześniej, zdobywać nowe doświadczenie. Obcuję z mądrymi i ciekawymi ludźmi.
Rozpoczęłam intensywną pracę nad rozwojem duchowym i choć nie zawsze jest różowo, to pewien progres jest. Uczę się więcej dawać od siebie, żyć uczciwie i pracować nad egoizmem.
W miesiącach czerwiec-sierpień miałam wspaniały czas. Towarzyszyła mi pogoda ducha i energia.
Wdrożyłam program chodzenia i chodziłam po 10-12 km dziennie, co pozwoliło mi m.in schudnąć 4 kg.
Polepszyła się moja relacja z córkami (bywa burzliwie, ale wydaje mi się, że rozmawiamy otwarcie i po kłótni wyjaśniamy różne rzeczy). Staram się więcej rozumieć i akceptować to, że są jakie są.
Moja rodzina i rodzice są zdrowi. Ja też nie narzekam.
Zewsząd słyszę, że młodo wyglądam i dostaję więcej komplementów niż kiedykolwiek.
Poznałam wiele fajnych i wartościowych osób, zacieśniłam relację z kilkoma, które już znam. Miałam mnóstwo kontaktów z ludźmi i w pracy i poza nią.
Odbyłam kilka ciekawych podróży i wyjazdów.
Po raz pierwszy w życiu odważyłam się śpiewać publicznie i moje nieśmiałe przekonanie, że śpiewam przyzwoicie potwierdziło się.
Poznałam kogoś, w kim się zakochałam. Doświadczyłam prawdziwego huraganu uczuć. Mimo, że jest friendzone na ten moment, to jednak pozytywnie i bez zranienia. Spędziłam wspaniałe chwile: nie sądziłam, że coś takiego może mi się przytrafić w tym wieku i to z totalnego zaskoczenia. To było naprawdę niezwykłe i bardzo dowartościowujące doświadczenie. Być może takiego nie miałam nigdy. Myśląc o tym uśmiecham się. Jasne, jest głód, tęsknota i niedosyt, chciałoby się więcej, ale i tak jestem wdzięczna.
Jasne, są też słabe rzeczy i problemy rozmaite. Ale był to dobry rok. Dziękuję.
Dodaj komentarz