Weszlam w rytm. Jestem wsrod zywych.
Jest lepiej. Tak wczulam sie w to udawanie. Pare dni i jest lepiej, jakbym sama uwierzyla w to udawanie. Moze to leki? Moze sila woli. Wszystko mi jedno. Dziala. Tzn ze musze robic to wszystko dalej. Moze zmobilizowala mnie niechec przed szpitalem? Dzisiaj mialam bardzo mily dzien. Spedzilam chyba 4 godziny kupujac na wyprzedazach wszystko, co mi sie podobalo, a co jest kompletnie niepotrzebne. Pelen relaks. Teraz sluchamy sobie muzyki i ogladamy bzdury na yt. Zaczynam widziec wyrazniej i oddychac pelna piersia. Nawet jesli to sztuczny stan wywolany lekami blagam, niech on trwa wiecznie.
Dodaj komentarz