Wróciłem od psychiatry i…
poszedłem biegać. Tak po prostu, mimo że kondycji starcza na jakieś kilka set metrów, mimo że jest już późno a wstaję o 5 30 i mimo że sił brak bo mało co jadłem dzisiaj. Zaliczyłem jeszcze krótki trening w parku.
Niesamowite jak lekarze w Polsce, nawet Ci na fundusz dobrze działają. Z człowieka któremu się wstać z łóżka nie chciało, stawiają zaraz na nogi. A tak poważnie, depresji raczej nie mam, to chyba dobrze. Kazał przyjść za tydzień albo dwa jeszcze, raz po za tym ma mnie zapisać na psychotesty. Po za tym myśli samobójcze są spoko, bo człowiek sobie uświadamia że niżej już nie można i się motywuje do działania, tak przynajmniej twierdzi pan lekarz. No nie wiem. Nie ważne czuję dobrze, tylko bez stanów euforycznych bo to też podobno niebezpieczne. Teraz prysznic i spać. Dobranoc.
No widzisz na jakiego cudotworce trafiles 🙂 A ja sie dowiaduje, ze jestem w niebezpieczenstwie! Jestem pelen podziwu, ze chce Ci sie biegac i potrafisz sie do tego zmobilizowac. Albo ze mnie po prostu len.