Wtorek 31.03.2020 Czysta kuchnia, napisałem list.
Właśnie napisałem i wysłałem list do dziewczyny, z którą trochę romansuję. Bez ściemy i bez owijania w bawełnę, napisałem jak u mnie jest, że nie wiem czy dam radę w związek, jaka była historia ostatnich dwóch. Że mogę zniknąć i zamknąć się w swoim azylu wewnątrz i nie wystawiać z niego nosa. Zerwać kontakt. Skrzywdzić. Jest mi z tym dobrze i dość lekko. W końcu na trochę przynajmniej przestał się skręcać brzuch w środku.
Chcę porozmawiać też z dziewczynami z poprzednich związków, wyjaśnić, przeprosić. Chyba trochę realizuję któryś z 12 kroków, widziałem przelotnie, że jest tam część o przepraszaniu. Muszę się wziąć za ten program, na żadną terapię nie mam teraz szans, to może chociaż książka.
Posprzątałem kuchnię. Jestem z tego powodu zadowolony, myślę, że jak codziennie obskoczę mieszkanie po jakimś fragmencie, to będzie przynajmniej przez jakiś czas miło i czysto. Jest to też chyba dobra lekcja trzymania dyscypliny? Wiem, że tego mi strasznie brakuje. Nie umiem robić rzeczy wtedy, kiedy trzeba. Najchętniej odjeżdżał bym na kanapie w świat fejsika, gierek, seriali, filmów i książek. W zasadzie wszystko, co sprawia, że znikam sam przed sobą i przestaję istnieć, by choć chwilę pobyć kimś innym, kimś komu się chce, kto ma motywację do działania, dla kogo podstawowe, codzienne rzeczy nie są problemem.
Najgorzej praca. Do pracy nie mogę się zmusić, mam tyły i to spore, ale jestem fantastyczny w ukrywaniu tego i sprawianiu pozorów. Jestem przekonany, że inni uważają mnie za zapracowanego i ogarniętego kolesia. A wypracowane stanowisko i autonomia nie pomagają się w przykładaniu się do pracy, ale hej, przynajmniej sam to przed sobą przyznaję. Może to krok w dobrą stronę?
Mam plany na najbliższe kilka dni. Sprzątanie, przepraszanie, bycie szczerym i nie okłamywanie. Nie wybielanie się. Może nawet coś z pracą. Bardzo bym chciał. Zobaczymy jak wyjdzie. Cholernie trudno jest nauczyć się dyscypliny, kiedy 36 lat nie miało się z nią do czynienia.
Zawsze miałam dokładnie tak, jak Ty z pracą…
O Matko! Jak Ty piszesz!