wybiłam mu zęba

21:29
25.10.2018

Płaczę i płacze i nie tylko geba spuchnięta od rozdrapanych syfów. Wyglądałm jak jakas menelica albo ćpunka z dworca. Wybiłam Marcinowi zęba opętana szałem. Brzydze się sama siebie. Marcin się nie odzywa. Kiedy przyszedł do domu i zastał schowaną mnie pod kołdrą wiedział, co zrobiłam. Słyszałam tylko jak coś się tłucze w kuchni i przeklina. Rozwalił z wściekłości dzbanek do herbaty, który kupilismy kiedyś nad morzem. Piękny był i miał dla mnie wartośc sentymentalną. Wybiegłam tak wściekła z tego łóżka. No i się zaczęło. Rozwaliłam jego ulubiony kubek, potem nastepny…i wszystkie głebokie talerze. Nie był zdziwiony. Wyglądał jakby go to nie ruszyło. Chciałam pobiec i niszczyć jego rzeczy, żeby w jakiś sposób mu dokopać i sie odegrać, ale mnie trzymał za rece, jak w kaftanie. Moja złośc rosła z ogromną prędkością. Kiedy tak mnie ściskał, a ja unieruchomiona gotowałam się ze złości wpadłam na pomysł przywalenia mu tyłem głowy. Zebrałam siły i z całej mocy odrzuciłam głowę do tyłu. Wybiłam mu 1-kę i uszkodziłam górną wargę. Krew się lała. Pobiegł do łazienki i siedzi tam na podłodze od godziny. Nic nie mówi, czasem się rusza, więc jestem pewna, że nic sobie nie zrobił. Próbowałam mu pomóc, przepraszałam, prosiłam, żeby jechał do lekarza. Najgorsze jest milczenie. Czy myśli żeby odejść, ale wstydzi się wyjśc z domu bez zęba? Tyle razy wybaczaliśmy sobie agresję w każdej możliwej postaci… Wiem, że też mi wybaczy.  Ale czy w takiej pętli będziemy zyć zawsze? Mając takie zapotrzebowanie na negatywne emocje i nie umiejąc hamować swoich chorych impulsów nie będziemy szczęśliwi dłużej niż kilka dni.

Zrobiłam sobie maseczkę z siemienia lnianego, podobno goi. Musze zacząć od nowa, bo nie pójdę do pracy w takim stanie. Wyszedł z łazienki…po telefon.

Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz