Wyrzut #2
Często się wyprowadzałam. Moja mama nie potrafiła się zdecydować czy chce być z moim ojcem czy z Robertem. Zmieniałam szkole jakieś 11razy. Moje dzieciństwo było rozchwiane, a ja słabiutka. Dzieci się ze mnie śmiały, nigdy nie miałam nikogo. Gdy miałam 11lat znów się wyprowadziłam. Bardzo się cieszyłam, czułam, ze zaczynam od nowa. W nowym miejscu byłam lubiana, weszłam w grupe i nikt się ze mnie nie śmiał. Pewnego razu podeszła do mnie dziewczyna i zapytała czy zostałybyśmy przyjaciółkami. Po kilku tygodniach byłyśmy nierozłączne. Ona miała wiele problemów.. ojciec alkoholik, który przepijał każda złotówkę, ciagle ich bił i krzyczał. Próbowałam być dla niej wsparciem. Po 3 latach przyjaźni znów się wyprowadzałam ZNÓW.. W tym miejscu miałam wszystko co kochałam, znajomi, klasa, nauczyciele.. Mimo kilometrów starałyśmy się trzymać dotychczasowe relacje, było ciężej, ale odwiedzaliśmy siebie na wzajem. Pewnego razu ona nie odpisała mi na wiadomosc.. minął miesiąc, okazało się, ze próbowała się zabić i była w szpitalu. Czułam się strasznie, tak bardzo chciałam być przy niej, totalna bezsilność. Pomału się układało.. Ona przyjechała do mnie na ferie zupełnie odmieniona.. śmiała się, żartowała, wspominała. Kilka dni po powrocie do domu znów próbowała się zabić. To co zrobił jej ojciec było okropne, nigdy nie zasługiwała na takie traktowanie, nikt na to nie zasługiwał. Ja nie umiałam być przy niej, internet to za mało, żeby kogos wspierać, w tak trudnym okresie. Śniło mi się, ze skacze z mojego okna, ze umiera. Tak się o nią bałam. Nasz kontakt totalnie się urwał, minęło kilka lat, ona nadal choruje na depresje, wiec nie ma ochoty na pisanie z kims, odpisywanie. Bardzo chciałabym przy niej być.
A próbowałaś do niej dzwonic? Jak ktos ma depreche pocieszenie nic nie da. Juz lepsze jest wspólne użalanie się, bo masz wrażenie że ktoś rozumie.
Napisałam do niej, ze chciałabym porozmawiać przez telefon, dziękówka za pomysł! Nie jestem pewna czy wspólne użalanie się jej pomoże, nie chce przy niej narzekać na swoje życie, żeby dodatkowo ją dołować. Staram się po prostu być, ale czasami to za mało.
Biedulko…nacierpiałaś się. A teraz masz przyjaciół? Masz choć jedną osobę na którą możesz liczyć? U mnie taka osoba dopiero pojawiła się kiedy skonczyłam 20 lat. Czekałam długo, ale to odmieniło moje beznadziejne życie.
Taak, teraz mam mnóstwo wspaniałych ludzi wokół siebie:) czasami mam problemy ze zbyt bliskim dopuszczaniem kogos do siebie, ale jest zupełnie inaczej niż kiedyś.
Bardzo dobrze, że nie jesteś sama. Chciałabym mieć kilkanaście lat temu taką samoświadomość i mądrość.