Z sama sobą, przeciwko sobie.
Dziś jest ten dzień, kiedy zaczynam pisać o problemie z jakim się zmagam. O wpływie, manipulacji przez tych, którzy tworzą wokół innych iluzję miłości. Zapewniają o tym jak bardzo kochają, a tak naprawdę potrzebują nas tylko dla własnej korzyści, by podnieść swoje ego, by się dowartosciowac, kosztem klęski drugiego człowieka. Nigdy nie sądziłam, że można tak wpłynąć na czyjąś psychikę, by wrec ubezwlasnowolnic, pozbawić własnego zdania, odebrać siły do walki o siebie. Przemoc emocjonalna, w kilku formach, z jaką się spotkałam, przerazila mnie sama. Z kobiety pełnej pasji, wiary w ludzi, pozytywnego podejścia do życia stałam się… No właśnie kim?…
Trudno jest odnaleźć siebie w sobie, kiedy umysł jest wciąż pod kontrolą drugiego człowieka. Kogoś, kogo fizycznie wrzuciłam że swojego życia, kogo nie chce w nim więcej. Człowiek, któremu pozwoliłam doprowadzić psychikę na skraj wyczerpania, co dopiero teraz dostrzegam.
Moje myśli nie są moimi myślami, choc wiem, że brzmi to irracjonalnie, ale tak właśnie jest. Jeśli coś robię, to w mojej głowie coś krzyczy, że jest to niewłaściwe, że jemu to by się nie spodobało. Prosty przykład, spotkanie ze znajomymi, wypicie z nimi piwa, spędzenie czasu… Rozstalismy się z byłym, więc, nie powinnam dręczyć się tym, że z kimś się spotykam, że wychodzę sama, a moja psychika dalej zachowuje się tak, jakbyśmy byli razem. Mam świadomość tego, jak wiele cierpienia dostałam od tego człowieka, a i tak moje myśli blokują mnie, jakby wciąż był w moim życiu obecny.
Czuje się zrujnowana związkiem z nim, ale to co teraz dzieje się w mojej głowie sprawia, że mam wrażenie jakby ktoś dosypywał jeszcze gruzu, pod którym się już znajduje. Bezsilność, która przy tym mi towarzyszy sprawia, że zaczęłam siebie nienawidzić, za to, że pozwoliłam mu na takie działania.
Kim zatem jestem… Póki co nie wiem.
Dodaj komentarz