Za 2 miesiące zmiana
Zmiana, albo i nie. Nie wiem, czy coś się zmienia oprócz zmiany stanu cywilnego? Mieszkamy razem dość długo, chyba nic mnie nie zaskoczy. Ta szopka z kościołem zaczęła działać mi na nerwy. Poszedłem do spowiedzi i zostałem przepytany jak gimnazjalista. Ten koleś chciał wiedzieć wszystko (łącznie z tym czy dochowaliśmy „czystości” i co robię w kiblu kiedy siedzę za długo). Nie dostałem rozgrzeszenia. Stwierdziłem, że podpisze sobie wszystko sam. Pieczątkę też sam zrobię. Lubej zależy. Dla mnie duchowo to żadne przeżycie, ot cyrk i tyle. Ostatnio jesteśmy nakręceni nadchodzącą uroczystością. Z małej kameralnej imprezy zrobiło się weselicho. To też mi się nie podoba, ale zdzierżę. Luba wybrała nawet winietki w kolorze kwiatów, jakieś nakładki na butelki, pudełka z upominkiem dla gości. Ja się odcinam właściwie i na każdą propozycję się zgadzam. Zależy mi tylko na tym, żeby znów jej nie odwaliło, żeby była zajęta przygotowaniami, bo to najwyraźniej jej pomaga.
Prześladuje mnie myśl, że przez to, że oboje mamy podobne problemy nie damy rady i ciężko nam będzie udźwignąć problemy, które na pewno się pojawią. Nie chcę stworzyć patologicznej rodziny i całe życie walczyć z wyrzutami sumienia o normalność moich dzieci.
Dodaj komentarz