Zajrzałam do matki
Dziś po pracy byłam u matki. Bałam się wejść. Wiedziała, że mam przyjść, bo napisałam do niej smsa. Dopiero mieszkając gdzie indziej i nie wdychając tego zapachu kilka dni poczułam jak ten dom śmierdzi. Matka spała przed włączonym telewizorem. Pod stołem pusta butelka gorzkiej żołądkowej. W domu syf malaria. Okna zamknięte, kibel tak brudny, ze miałam odruch wymiotny. W wannie pełno rzygowin i brudnej bielizny. Smród był tak ogromny, że zwymiotowałam. Pootwierałam wszędzie okna i pobiegłam do drogerii. Bałam się, że przesiąkłam tym zapachem i wszyscy go czują, patrzą na mnie i myślą, że jestem pijaczką. Kupiłam rękawiczki, środki czystości w Biedronce podstawowe produkty spożywcze. Kiedy wróciłam matka mamrotała, ze mam co chciałam. Groziła, że jak umrze, to dlatego bo jej nie pomogłam. Nie chciałam tam sprzątać, ale wstydziłam się zlecić to komuś innemu. Sprzątałam i wymiotowałam. Zastanawiam się jak matka mogła zrobić coś takiego w kilka dni i czy zrobiła to na złość?Czy tym chce mnie zmusić do powrotu? Zostawiłam jej jedzenie w lodówce, napisałam kartkę, że rozmawiam TYLKO przez smsy”. Nie chciałam słuchać jej płaczu, jęków, gróźb. Bałam się, że słysząc ją nie zniosę szantażu i się poddam. Smsy nawet te najgorsze będą lepsze niż rozmowa tel. Przed chwilą wróciłam do domu. Szlocham jak dwulatka i nie wiem czy to dlatego, że cieszę się że wyrwałam się z tej patologii, czy dlatego, bo w głowie zostały mi słowa matki, że to przeze mnie.
Dodaj komentarz