Zmuszona do zwierzeń
Spóźniłam się dziś do pracy. Mam fajną szefową, miła, bardzo młoda dziewczyna. Może to z mojej strony nieostrożne, ale dziś musiałam jej się zwierzyć. W samochodzie miałam przebite dwie opony. Wulkanizacja była niedaleko. Laweta, 2 opony, plus czas i przymusowe zwierzenia (ale może dobrze wyszło, bo chyba jestem w stanie zaprzyjaźnić się z tą dziewczyną). Koszt 250 zł. patrzyli na mnie z politowaniem. Pytałam, czy są pewni, że to czyjeś celowe działanie. I byli. łudziłam się jeszcze, że może na coś najechałam, że to przez dziury na które nie uważam…
On ma obsesje. Dzwoni, wysyła mi smsy. Śladem jednej z koleżanek z tej strony zaczęłam nagrywać rozmowy i zbierać dowody. Może trochę za późno….
Przez ten incydent spóźniłam się do pracy. Dziewczyna, która mnie zatrudnia musiała przyjechać do pracy z dzieckiem. czekała na mnie była bardzo zdenerwowana. Nie dziwię się. Poczułam, że nie mam wyjścia i powiedziałam jej o swojej sytuacji. Nie lubię się zwierzać, ale nie mogłam dopuścić do tego, by zostać bez pieniędzy.Okazała mi ogromną empatię i życzliwość. Opowiedziała też o sobie. Jest sama od pół roku. Najpierw jej mąż wyjechał do pracy za granicę, a potem stwierdził, ze to koniec… Nie tylko moje życie jest ciężkie. Mam wrażenie, że ona ma znacznie gorzej. Ma dziecko, z którym została sama. I nikogo do pomocy, a na głowie zarobienie pieniędzy i własny biznes. Zaproponowałam jej pomoc przy dziecku. Szkoda mi jej.
O oponach nie poinformowałam policji, ale nad tym myślę. Właściwie to i tak nie mam dowodów, że to on. A może sąsiad, który zdenerwował się, bo krzywo kiedyś zaparkowałam pod blokiem?
Skad ja to znam. Typowy toksyczny człowiek. Badz silna, z czasem jest coraz łatwiej. Jestem z Tobą💓