Znów sie zepsulam
Nie ćwiczę od kilku miesięcy. Nie umiem się zmobilizować i do tego wrócić. Bylo mi wtedy tak dobrze. Czułam sie sprawna… I mlodsza. A teraz wróciłam do zlych nawyków. Ciap, ciap…ciap. Lodówka o 1 w nocy. Jabłko. Zjadłabym coś jeszcze. Klopsy ikea. Z sosikiem. Mniam. To jeszcze kanapka z edamem i szklanka kakao. Siku. Potem z niesmakiem w ustach i umyśle poczłapała rozczochrana baba do łóżka. Wyrzuty sumienia. Stara baba. Glupia baba. Nawet kwasy nie pomagają na takie zmarszczki. Fuj. Nie dość że pomarszczona to jeszcze gruba sie robi.
Wyrzygać te klopsy? Już nawet wstawać mi się nie chce. Zacznę od jutra. Poćwiczę i nie zjem niczego w nocy. Przecież umiałam i dawalam radę.
Stresuje się. Za dlugo nikt nie umierał. Od przeszło miesiąca nie atakują mnie raki i inne dolegliwości. Moja głowa niepokoi sie spokojem i zaczyna szukać. Szuka stabilnej niestabilności i spokojnego niepokoju. Szuka nieszczęść i klesk, ktore schowaly sie na chwile, zeby zaatakować, kiedy powoli zacznę wierzyć, że najgorsze za mną. Dołek. Górka. Górka. Dołek. Depresja.
W koncu znów mnie znajdzie. Choćbym schowala się w ciemnej dupie i udawała, że mnie nie ma. Ale jestem. I to kwestia czasu.
Mało optymistyczne.
Dodaj komentarz