Życie
Młodość nie daje mi spać
Dorosłość nie pozwala mi jeść na obiad żelków.
Sumienie powstrzymuje przed zaspokajaniem pierwotnych potrzeb.
Rozsądek każe iść wydeptaną przez wszystkich ścieżką.
Drwpczę w kółko.
Czasem celowo rozpędzam się i uderzam całym ciałem o szklaną ścianę…
Rozmazana krew zasłania mi coraz więcej. Kamufluje moja nagość. Odwraca uwagę od porażek.
Wszyscy widzą.
Kiwają głowami, przewracają oczami i odwracają się udając, że nie wiedzą.
Mam wybór, ale nie umiem wybrać.
Więdnące płuca ilekroć biję sie w pierś upuszczaja chmurkę gnijącego dymu…
Oczy widzą tylko czarny i biały…
Z macicą na ramieniu wlekę się dalej… Chodzac dookoła swoich marzeń.
Mijajac się z prawdą.
A serce wystukuje ostatnie minuty…
Przerazaly mnie kiedys Twoje wiersze. Ale teraz rozumiem. Jestes jedyna w swoim rodzaju, naprawde.