Samolubna
Przyjęłam obecny stan rzeczy za normę. Kontakt z Karolem był zerowy. Dziecko dorastało pod moim nosem, beze mnie, mówiąc do mojej siostry „mamo”. Jej frustracja narastała, widziałam to, ale ona nic nie mówiła. Była na mnie zła, jednocześnie tak bardzo przywiązała się do mojego syna, że czasem bałam się, że zabierze go i już ich nie zobaczę…
Pod koniec studiów poznałam swojego obecnego męża. Zakochałam się bez pamięci. Nasza miłość kwitła powoli. Z. zaakceptował to, ze jestem matką, pokochał mnie z całym bagażem.
Dzięki siostrze skończyłam studia, zostałam tym kim miałam. Rodzice pomagali mi także, ale zawsze czułam się gorsza od siostry. Ją podziwiali, mimo, ze nie dostała się na medycynę i skończyła zwykłą uczelnię.Ja mimo, że spełniłam ich wymaganie, zostałam lekarzem byłam czarną owcą, egoistką, manipulantką. Czułam się jak intruz, ale przyzwyczaiłam się.
Jeszcze na studiach zostałam żoną, bardzo szybko zaszłam też w ciążę. Przypadkiem. Tym razem zawiesiłam „karierę” i wysiedziałam rok z córką. Męczyłam się niemiłosiernie. Żyliśmy wszyscy w jednym domu razem gospodarując. To też nie było korzystne. Patrząc z perspektywy czasu wszystko zrobiłabym inaczej…
Dodaj komentarz